bejbuś on board cz.2
Miejsce: auto gdzieś na autostradzie w Texasie (jedziemy przepisowo bo “Warning” w portfelu), co chwilę znaki o zakazie zatrzymywania się…
nagle z tyłu:
DT> AAAAA KUPKĘ…….. AAAALBOOOOO SIUSIIUUUUUU!!!!
T> dobrze Kochanie, wytrzymasz jeszcze chwilkę? tutaj jest zakaz zatrzymywania się ale zaraz jest stacja więc staniemy
DT> tak
M> Ale na pewno wytrzymasz? jak już nie możesz to staniemy tutaj
DT> wytrzymam 😀
parę chwil później zatrzymujemy się na stacji
M (wysiadając i otwierając drzwi Marty)> chodź Kochanie zrobimy tutaj to co chciałaś
DT> NIEEEEEE NIEEECHCĘĘĘĘĘ
M> Marta na pewno? przed chwilką chciałaś?
DT> Na pewno, NIE CHCĘ KUPKI ANI SIUSIUUUUU!!!
T> No dobra to jedziemy dalej..
po przejechaniu jednej mili
DT> AAAAAAA SIUSIIUUUU!!!! ALBO KUPKA!!!!!!! AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!
T> no dobra już stajemy bo zaraz jest parking
M> wytrzymaj Skarbie to już tutaj
zajeżdżamy na “Rest area”
DT> NIEEEE NIECHCEEEE NIEEEE
M> ale przed chwilką chciałaś?
DT> NIEEEEEE
T> no dobra jedziemy….
jak tylko ruszyliśmy przestawiłem lusterko tak żeby widzieć DT,
a ten siedząc sobie w foteliku patrzy spokojnie przez okno i w momencie gdy włączałem się do ruchu na autostradzie (przy okazji mijając znak Next Rest Area 65 miles), przez jej twarz przelatuje mega szyderczy uśmiech i krzyczy:
DT> KUPKĘ!!!!!! ALBO SIUSIUUUUU!!!!!!
i zaczyna się śmiać do rozpuku…
“przez jej twarz przelatuje mega szyderczy uśmiech…”
no wykapany tatuś 😀
nie rozumiem aluzji 😀
zdjęcie powala 😉
bo dzieci to całkiem cwane są.. i wszystko już rozumią i umią i sam! sam! sam!.. co uczy cierpliwości 😉 oczywiście..
Widac czyje geny przewazaja :]