San Telmo
Niedługo po tym jak niemal nie udusiliśmy się od smogu w okolicach lotniska w Rio de Janeiro, wylądowaliśmy w Buenos Aires. Pierwszy szok – pogoda. Szaro buro i deszcz siąpiący z nieba. Do tego jakieś dziwnie małe lotnisko gdzie po wejściu do sali przylotów niemal wpada się na swoją walizkę 🙂 Przy kolosie z Dallas czy SF miłe to zaskoczenie że nie trzeba robić kilometrowego spaceru aby dojść we właściwe miejsce (plus jazda kolejką).
Kolejnym zaskoczeniem były taksówki do miasta – tańsze o ponad połowę niż te w Rio 🙂
Były więc plusy, które starały się nam przysłonić wszystkie minusy 🙂 Niestety dwa dni później pogoda się poprawiła i już nie było na co narzekać.
Na dodatek dzięki spożywczakowi na rogu serwującemu potrawy kuchni argentyńskiej w niewygórowanej cenie 10 pesos (8zl) za niecały litr i ten dżdżysty czas udało nam się przeżyć.
Jako że zatrzymaliśmy się w mało klimatycznej części Constitucion – nie bardzo było co robić w okolicy, skierowaliśmy więc swoje kroki do San Telmo – jako najbliżej położonej “atrakcji”.
Dzielnica uchodzi za mekkę osób uwielbiających starocie (co niedziela odbywa się tam wielki targ z rzemiosłem i starociami). Słowo wielki jest być może na wyrost – ale spróbujcie się przepchnąć:
Jak już się przeszło tymi opustoszałymi ulicami trafiało się do sklepów z prawdziwymi rodzynkami np.:
pełno też było wszelkiej maści ulicznych artystów uprawiających uliczny performens.
Była mapka aby się nie zgubić:
no i co najważniejsze ogromna ilość stoisk z wszelkiej maści szkaradziejstwami mającymi już swoje lata:
Jak już kiedyś pisaliśmy – nie jest naszym celem tworzenie “przewodnika” co gdzie jak i za ile (choć służymy takimi informacjami – w miarę sprawności umysłowej – prośba o maila), ale o jednej rzeczy musimy wspomnieć bo większość ludzi nie zwraca na to uwagi – my zresztą też tego nie robiliśmy – nieco rozpieszczeni podejściem do tego tematu w Ameryce Północnej. Mianowicie:
– korzystanie z kart kredytowych w Argentynie – zawsze bierzcie ze sobą i nie wyrzucajcie “byle gdzie” pokwitowania transakcji – z jednego powodu – na pokwitowaniu – nie wiedzieć czemu – są prawie wszystkie Wasze dane: Na kogo wydana, w jakim systemie, do kiedy ważna i CAŁY NUMER KARTY – jedyne czego brakuje to 3 cyfr kodu zabezpieczającego – które tak naprawdę nie trudno zdobyć. A wówczas zrobienie w Waszym imieniu transakcji przez internet nie jest wcale takie trudne.
BA me gusta mucho, mucho, muchisimo! Podría vivir en BA!
!hola!
milo bylo was dzis na backpackerskim szlaku, w puerto iguazu, spotkac.
tak w skrocie to:
1) super zdjecia na stronce
2) jestescie naprawde fajna paczka
3) i strasznie podoba nam sie w zakladce “o nas” opis Renaty – generalnie “co Ty tutaj robisz?”:)
4) moze i my za jakis czas wyruszymy w rownie dluga podroz – nie ma to jak dobre inspiracje
keep walkin´!
janek & asia
no i co? Poki co rozumiem, ze Am Pld. to wizyta
w slamsach i kradziez aparatu w Rio i stare syfony
w Buenos Aires. Troche wiecej sie spodziewalem…
@ Janki i Asie – pozdrawiamy i dodamy tylko, że cala przyjemnosc po naszej stronie 🙂 Fajnie, że się odezwaliście.
Generalnie w Iguazu spotkaliśmy trochę rodaków 🙂 Jakiś nalot chyba robili nasi 🙂 Jeden błąd taktyczny to ten nieszczęsny Paragwaj, kompletna strata czasu….
@ Magda 🙂
@ Andi jak widać z wpisów, pewnie jest jak piszesz 🙂