Teraz My – wywiad w drodze
1. Trzy kraje bez których nie wyobrażacie sobie podróżowania.
Po pierwsze Polska – bo od tego kraju zaczynaliśmy. Do dziś pamiętam swoje “członkostwo” w klubie PTTK szkoły podstawowej nr 43 w Sosnowcu, rajdy terenowe po Jurze i Beskidach. Co prawda członkostwo zakończyło się wyrzuceniem mojej skromnej osoby z hukiem 🙂 zupełnie niesłusznie zresztą – ale i tak nie zabili mojej potrzeby “szwendania” się. Późniejsze, już samodzielnie organizowane wypady w Tatry, Beskidy, Sudety czy na Mazury.
Po drugie – Stany Zjednoczone – za “enjoy the ride”, ogromne przestrzenie “niczego”, które się do tego świetnie nadają, za wprost kosmiczne parki narodowe południowego zachodu i most Golden Gate – gdzie utwierdziłem się w przekonaniu, że chcieć to móc.
No i po trzecie Meksyk – za chaos stolicy, za uśmiechy ludzi, za klimatyczne uliczki Guanajuato no i za to że nauczył nas pokory do siebie i drogi jaką mieliśmy przed sobą.
2. Co jest dla Was najważniejsze w podróżowaniu?
Wolność wyboru, poczucie decydowania o tym co robimy i kiedy. Za możliwość bycia razem (co czasem nie jest łatwe) i patrzenia na to samo na swój sposób. I to wszystko mimo narzuconej marszruty przez bilet RTW – co też daje pewien komfort – tym bardziej, że nasza podróż z wielu względów nie może być “neverending”.
3. Jak długo się przygotowywaliście przed wyprawa?
Mentalnie – pewnie całe dorosłe życie. Jak sięgam pamięcią to już w podstawówce po przeczytaniu niemal wszystkiego co napisał Szklarski i May miałem wytyczoną trasę na mapie (która zresztą wisiała na ścianie zamiast plakatu Modern Talking).
Technicznie jakiś rok. Wydawać się może, że to długo – ale jak się ma wyjechać w trójkę na dodatek z dzieckiem to i koszty przedsięwzięcia są wyższe, więc dochodzi okres zintensyfikowanego oszczędzania (nie mamy wpisane w dowodzie zawód: “syn/córka”). Do tego szczepienia – tutaj też trzeba wyważyć wszelkie ryzyka i w odpowiednim momencie się zaszczepić (chodzi o najmłodszego uczestnika wyprawy), przemyśleć trasę by wpasować się “mniej więcej” w pogodę, urlopy (bezpłatny i wychowawczy) itd. Jakoś sobie zorganizować zobowiązania kredytowe itd.
4. Co Was wkurwia?
Było by fantastycznie napisać, że nic – ale to nieprawda. Rzeczywistość jest taka, że bardzo wiele rzeczy. Podróż miała pomóc w nabraniu dystansu do pewnych wkurzających “czynników zewnętrznych” – cel osiągnięty połowicznie bo choć poprawę widać to jeszcze długa droga przed nami.
[M] ludzie których motto życiowe brzmi: “nie ważne że mam życie do dupy – ważne że ten obok ma jeszcze gorzej”
5. Za czym tęsknicie najbardziej?
Oczywiście za bliskimi. Ale też (co nas osobiście zaskoczyło) za naszymi polskimi smakami, bigosem, żurkiem z kiełbasą itd.
Zaczynamy też tęsknić za miejscami, które odwiedziliśmy na naszej trasie, za “naszym” tarasem w Guanajuato, za pustą 212 w Montanie, kawą w Vancouver czy za czasem jaki spędziliśmy w Panguitch w Utah.
[M} – za zabawkami 🙂
6. Jak sobie poukładaliście sprawy z praca, kariera, z luka w CV?
Na tyle dobrze, że musimy wrócić do Polski na początku maja 2011. Czeka praca, przedszkole i dziadkowie.
[M] Ja mam szczęście mieć bardzo sensowne szefostwo w firmie , które to zgodziło się na roczny urlop bezpłatny – niestety urlop kończy się w maju.
[R] ja wykorzystuję z kolei do końca urlop wychowawczy na Martę – ten trwa do września więc mogłabym jeszcze zostać gdzieś po drodze….
[DT] czeka ją seria ynertwiu do przedszkola więc musi się dziewczyna przygotować…
7. Jak przełamać strach i obawy przed samotna wyprawa?
Niby nas nie dotyczy – bo jaka ona samotna? z drugiej strony chyba taka “wyprawa” z rodziną powoduje jeszcze więcej wątpliwości i strachu.
Ponieważ my znamy siebie bardzo dobrze, to wiedzieliśmy iż działanie jest ważne i aby było skuteczne musi być szybkie – tak więc tuż po przekonaniu małżonki do wyjazdu zadłużyłem karty kredytowe kupując bilety
Można w to wierzyć bądź nie ale największy kryzys był dzień przed wylotem z Polski – później powietrze zeszło. To wyjście z domu jest najtrudniejsze, potem idzie z górki.
8. Od czego zacząć?
Trzeba wiedzieć, że chce się wyjechać. A reszta to już tylko konsekwencja w działaniu.
9. Kiedy wracacie?
Kwiecień/maj przyszłego roku.
10. Najbardziej nieprawdopodobna historia z Waszej podroży?
Staramy się unikać tych najbardziej nieprawdopodobnych
To co nas jednak wciąż zaskakuje to ludzie. Są pomocni i przyjaźni i co najważniejsze bezinteresowni. Pamiętamy jak Marta się rozchorowała w Meksyku i ciężko nam było znaleźć lekarza, pewna przesympatyczna kobieta – która razem z nami była w aptece, pomogła nam go znaleźć i została z nami do końca wizyty – pomagając tłumaczyć doktorowi objawy i później w drugą stronę diagnozę. Podczas innego wyjazdu, gdzieś w Arizonie próbowaliśmy się na stacji dowiedzieć o serwis wulkanizacyjny (po złapaniu gumy – zdarza się jak się robi 60 milowy skrót drogą, której nie ma) przypadkowy człowiek z kolejki za nami zaoferował się, że nam pokaże co i jak. Tak też zrobił – tyle, że po dojechaniu na miejsce osobiście ten serwis otworzył i zreperował nam koło (była jakaś mocno nieprzyzwoita godzina – kole 10pm) i nawet nie bardzo chciał kasę…
11. Najbardziej magiczne miejsce, w którym byliście i dlaczego?
Wiele takich miejsc było po drodze. Ciężko się zdecydować, które było takie “najbardziej”. Może Canyonlands w Utah – gdzie stoisz na skraju kanionu a wokół jest tak niesamowita cisza i spokój, a Ty jesteś tam sam, bez tłumu Japończyków, szkolnych wycieczek itd.,a może dziesiątki balonów unoszące się o poranku nad Panguitch, a może świt w Monument Valley, a może zapach lasu w British Columbii, albo Jasper w Kanadzie gdzie sarny i inne zwierzęta traktują Cię jak powietrze, Richardson Hgw na Alasce gdzie jesteś sam na sam z drogą i dziesiątkami lodowców wokół, a może po prostu śmiech dziecka w czasie zabawy w jakimś “makudonaldzie” po setkach mil przejechanych autostradą.
Tak naprawdę nie potrafimy wskazać takiego jednego miejsca. Może za jakiś czas? Gdy wszystko już poukłada się w głowie…
12. Ile to kosztuje? I czy warto?
czy to ważne? Ile by nie kosztowało, warte jest milion razy tyle ile wydaliśmy.
Zresztą każdy sposób jest dobry, czy wyjazd PeKaeSem poza miasto, czy z biurem podróży do Hurgady, a może stopem przez całą Afrykę – grunt to by być świadomym swojej roli w tym wszystkim…
a jaka jest ta rola? wiekopomna!
no ba 🙂
ale gdzie nam mierzyć się z wyjazdem na placówkę 😀
[…] Reszta wywiadu na blogu Marty, Renaty i Mariusza. […]
Oficjalnie dziękuję za wirtualne powiększenie mojej marnej doktoranckiej puli urlopowej oraz rozbudzenie woli wyrwania się z domu, choćby “PeKaeSem za miasto”.
to do was, wiec kopiuje:)
2 komentarzy »
1.wow!
Komentarz by inez — Październik 6, 2010 @ 5:45 pm
2.wspaniale, widze ze moje marzenia nie musza sie wykluczac:-) dzieki…
Komentarz by Iza Bela — Październik 6, 2010 @ 8:02 pm
Podziwiam, Zazdroszczę, Obserwuje 🙂