Ten co… go nie widać
Tak jak przypuszczaliśmy najwyższa góra Nowej Zelandii pokazała nam się w całej okazałości – z czego skorzystaliśmy natychmiast robiąc jej zdjęcie i od razu publikujemy na blogu:
Niestety jak się spojrzało w drugą stronę już nie było tak cudnie:
o
Dobrze że się zgubiliśmy szukając idealnego miejsca na zrobienie zdjęcia najwyższemu w Australazji bo trafiliśmy na 50km objazd szutrową drogą przez tereny farmersko-wojskowe – na dodatek jako jedna z nielicznych, tego rodzaju, nie była oznaczona na mapie jako „rental car prohibited”.
Zdjęcie z krzyżem – piękne! 🙂
Uff jak dobrze ze poskąpiliśmy na lepszą mapę, z takimi szczegółami jak ‘rent car prohibited’
whooooow “scenka” opada normalnie…