W kratkę (kraina)

Obiecałem sobie, że relacje z poprzednich wakacji skończę nim się kolejne rozpoczną…
Przed rodzinnymi udało się zdążyć, co prawda był jeszcze wyjazd służbowy ale jako taki po pierwsze primo się nie liczy a po drugie primo będzie o nim niedługo – przy okazji jako taka chronologia będzie zachowana.
Po całym tym narzekaniu na polskie wybrzeże wypada też uczciwie przyznać, że miejsc tam sporo takich, gdzie mimo wszystko warto pojechać i odpocząć od dzikiego tłumu się da (za to brzęczenie komarów nie ustaje). Co ważne od stolic tandety wszelakiej miejsca te są nie dalej jak kilkadziesiąt kilometrów – śmiało więc można plan krajoznawczy uskutecznić jednego dnia.
Stare pałace, łąki pełne bocianów, krowy użyźniające wały przeciwpowodziowe były tylko wstępem do naszego niecnego planu uświadomienia pociechy jak to drzewiej bywało i wzbudzenia w niej zainteresowania zawiłymi losami jednej z odmian Amiszów zamieszkujących podówczas tereny okoliczne.
Na miejsce akcji wybraliśmy Kluki z całkiem niezłym skansenem do prezentacji…
Trud włożony w powyższe zaowocował przeprowadzeniem śledztwa w temacie “czym została zatkana jedna z dwóch pomp ręcznych”. Że niby bez związku? Poczekajcie, aż będziecie mieć pociechy w tym wieku…
Mieliśmy plan żeby ogłosić bardzo modny ostatnio konkurs w blogosferze (wzorem tych blogów, które ktoś czyta), ale nie chcieliśmy sobie robić przykrości tym, że nikt się nie zainteresuje to raz, a dwa nie bardzo był pomysł na nagrodę (chyba, że słoik warszawskiego Słoika z okolic Lublina, zalatujący mieszanką bigosu i korporacyjnego powietrza z biurowca na Woli). Tak więc rozwiązanie na końcu wpisu 🙂
Jak to nikt nie czyta …ja czytam :)) Namiętnie choć nie komentuję. Zapraszamy też do nas 🙂 http://dookolapolskiz.blogspot.com/